Łukasz Szewczyk16.12.2022 (23:55)5 komentarzy

Bitwa dwóch legend: Khalidov - Pudzianowski. Gala KSW 77 na żywo w Viaplay

• W sobotę (17 grudnia) podczas gali XTB KSW 77 dojdzie do starcia dwóch największych gwiazd w historii tej organizacji.
• Mamed Khalidov i Mariusz Pudzianowski staną naprzeciw siebie w najbardziej niesamowitej konfrontacji legend do jakiej doszło w okrągłej klatce
• Transmisja w Viaplay
KSW77
Grudzień 2022 roku to wyjątkowy czas dla KSW. Gala w Gliwicach i walka Khalidova z Pudzianowskim to najważniejsze i najdroższe wydarzenie w historii największej federacji MMA w Europie. W grudniu na Viaplay miał też premierę serial dokumentalny "Tytani KSW", w którym widzowie mogą zobaczyć swoich ulubionych fighterów od nieznanej dotąd strony. Na platformie dostępne są już dwa z trzech odcinków, a odcinek finałowy będzie można obejrzeć już 26.12, czyli w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia.
Produkcja "Tytani KSW' to niepowtarzalna okazja do obserwowania zarówno legend, jak i wschodzących gwiazd tej organizacji w trakcie przygotowań do dwóch ostatnich gal KSW w 2022 roku. Bohaterami serialu są Mamed Khalidov i Mariusz Pudzianowski, a także Sebastian Rajewski, Salahdine Parnasse i Marian Ziółkowski.


- Pojedynek Khalidov - Pudzianowski to będzie największe starcie MMA w tej części świata. Cieszymy się, że udało nam się namówić obu zawodników do wpuszczenia kamer tam, gdzie nigdy wcześniej nie miały one dostępu. Dzięki temu powstał pasjonujący dokument. Jestem przekonany, że fani MMA będą nim zachwyceni - podkreślają zgodnie współwłaściciele KSW, Martin Lewandowski i Maciej Kawulski.

XTB KSW 77 na Viaplay w polskiej wersji językowej skomentują Dominik Durniat, Maciej Turski i Albert Odzimkowski, zaś w wersji angielskiej Will Vanders, Chris Hoekstra i Krzysztof Soszynski. Start wydarzenia w sobotę (17 grudnia 2022 roku) o godzinie 18:45 czasu polskiego i 17:45 czasu brytyjskiego.

Długa droga Mameda, jasny cel Pudziana
Mamed Khalidov jest jednym z najbardziej doświadczonych zawodników w Polsce, to będzie jego 46. pojedynek w zawodowym MMA. - Długą drogę przebyłem, jeśli chodzi o karierę sportową. Tę drogę przebyli ze mną również kibice, którzy na dobre i na złe zawsze są ze mną. Dziękuję wam, przyjaciele. Po ostatniej przegranej walce wychodząc z klatki nie pamiętałem niczego. Później mi powiedziano, że ludzie do mnie krzyczeli, że jestem w domu, jestem u siebie. Chcę wróci tam, gdzie byłem rok temu. Chcę wejść do klatki w stu procentach zmotywowany i zawalczyć jeszcze raz u siebie w domu - mówi.

Mamed ostatni raz walczył w grudniu roku 2021. Zmierzył się wówczas z Roberto Soldiciem i został przez niego znokautowany. Teraz stanie przed kolejnym ogromnym wyzwaniem. Po raz pierwszy w karierze zmierzy się z rywalem w wadze ciężkiej, ale i tak zamierza jako pierwszy ruszyć do ataku. - Najciekawsze jest to, że nie wiem jaki może być przebieg tej walki. Chcę zobaczyć co będzie się działo w klatce. To jest dreszczyk, dla którego każdy z nas to robi. Nie będę czekał na jego ruch. Będę atakował pierwszy - zapowiada Khalidov.

Tymczasem Pudzianowski stawia sprawę jasno. - Kiedy klatka się zamyka, wchodzimy jak na rzymską arenę i jeden z nas może stamtąd nie wyjść. Liczę się z tym, że on mi może połamać kości, powybijać zęby albo i jeszcze gorzej, ale ja mogę mu zrobić to samo. Któryś z nas może nawet już nigdy nie wrócić do domu. To jest sportowa walka, ale też walka o przetrwanie. Cel jest jasny i ja po niego idę. Wchodząc do klatki chcę urwać głowę. Nie ma półśrodków. Albo na całość, albo wcale. Niemożliwe nie istnieje - mówi Mariusz.

Dla Pudziana to będzie 26. bój w zawodowym MMA, po 13 latach walk w klatce sam mówi o tym, że to jeszcze nie koniec. - Jest to długa droga. Lata ciężkiej, mozolnej pracy. Skoro teraz jestem tu, mogę wejść jeszcze wyżej - zaznacza.

Ostatni rozdział trylogii
Drugą walką wieczoru zbliżającej się gali będzie pojedynek o mistrzowski pas wagi koguciej. Sebastian Przybysz, aktualny czempion, zmierzy się z pretendentem do tytułu, Jakubem Wikłaczem.

Historia rywalizacji Przybysza z Wikłaczem sięga roku 2017. Wówczas obaj zawodnicy walczyli jeszcze poza klatką KSW. Do ich pierwszego starcia doszło na gali ACB. Pojedynek zakończył się na kartach sędziowskich i to Jakub wyszedł z niego jako zwycięzca. Trzy lata później, już w KSW, Sebastian zrewanżował się za pierwszą przegraną i znokautował Jakuba w trzeciej rundzie. Od czasu tamtej walki obaj nie przegrali żadnego pojedynku, a Sebastian zdobył mistrzowski tytuł. Wiele wskazywało więc na to, że drogi tych zawodników w końcu przetną się ponownie. Sebastian Przybysz i Jakub Wikłacz mieli zmierzyć się z sobą już w pierwszej połowie tego roku, ale kontuzja Wikłacza pokrzyżowała te plany. Teraz jednak w końcu dojdzie do starcia numer trzy, które najprawdopodobniej ostatecznie zamknie historię tej rywalizacji.

- Po naszej poprzedniej walce mówiłem Kubie, że pociągnął mnie do przodu tą porażką i bardzo się po niej rozwinąłem, a teraz on się rozwinie i faktycznie tak się stało. Mówiłem mu też, że zawalczymy jeszcze trzeci raz na sto procent i nie myliłem się. Czas na ostatni rozdział naszej trylogii - podkreśla Przybysz.

Im większy gość, tym głośniej upada
Ibragim Chuzhigaev zadebiutował w KSW w styczniu tego roku. Podczas gali KSW 66 zmierzył się z wieloletnim mistrzem wagi półciężkiej, Tomaszem Narkunem i postawił mu niesamowicie ciężkie warunki. Ostatecznie po bardzo wymagającym, pięciorundowym pojedynku, Chuzigaev odebrał tytuł wagi półciężkiej najdłużej panującemu czempionowi w historii federacji.

Teraz Chuzhigaev zmierzy się z Ivanem Erslanem w trzeciej walce wieczoru, swojej pierwszej w obronie tytułu. Ibragim zdaje sobie sprawę z przewagi gabarytów po stronie Chorwata, ale podchodzi do tego na spokojnie. - Ivan to wielki chłop, który macha swoimi ciężkimi rękami i dąży do skończenia walki przed czasem. Lubi się bić w stójce i to tyle. To jest waga półciężka, im większy gość, tym głośniej upada. Nie obawiam się go i będę na sto procent gotowy. Walka będzie widowiskowa i to ja ją wygram - twierdzi pewny siebie zawodnik.

Zgoła inne plany ma Erslan. Co ciekawe chorwacki fighter również walczył z Narkunem w 2020, ale musiał uznać wyższość ówczesnego czempiona wagi półciężkiej. Twierdzi jednak, że nie ma to żadnego znaczenia w kontekście sobotniego pojedynku.

- W walce z Narkunem, mimo zwycięstwa Chuzhigaev nie pokazał niczego wyjątkowego. Moim zdaniem spokojnie mogę go pokonać. Największymi atutami mojego rywala są jego dzikość, chaotyczność i nieprzewidywalność, ale kiedy za bardzo angażuje się w ciosy, odsłania wiele miejsc, w które można go trafić. Zamierzam to wykorzystać i go znokautować. Powymieniajmy się ciosami i zobaczmy, kto padnie pierwszy Ibragim! - apeluje do przeciwnika Chorwat.

Komentarze (1 - 5 z 5)

Solorz zrobił złoty interes opychając to dziadostwo!
 2  
Oglądałem tom ustawioną walkę jak bym niemiał tego za darmo to nie dał bym za to coś nawet 5 zł .
 2  
zwinność pokonała siłę
 2  
ustawka 1 klasa
 1  
Anty walka typowo dorobić na starość.
 2